Ostatnio, a nawet wcześniej zauważyłam, że Blogerzy recenzujący książki, lubią na swoich blogach pochwalić się swoimi stosikami książek. Pokazują książki przeczytane albo zakupione, czekające w kolejce do przeczytania.Tym razem ja również postanowiłam, że pokażę wam nasz domowy stos(ik) książek "niechcianych". A więc mam zaszczyt przedstawić wam "wyrzutki", znalezione pod naszym osiedlowym śmietnikiem, których ktoś je skazać na okrutny los zapomnienia. Pominę rozważania na temat wyrzucania książek. Myślę, że i tak dobrze, że nie trafiły one bezpośrednio do śmietnika, tylko leżały obok niego w reklamówkach. Dzięki temu mój tato uratował je przed śmiercią.
Wiele z nich posiada wypisane w środku dedykacje - dla kogo, od kogo, z jakiej okazji z datą i podpisem. Do takich książek mam szczególny sentyment pomimo, że te dedykacje nie były kierowane do mnie.
Wiele z nich posiada wypisane w środku dedykacje - dla kogo, od kogo, z jakiej okazji z datą i podpisem. Do takich książek mam szczególny sentyment pomimo, że te dedykacje nie były kierowane do mnie.
Poza tym, jak można wyrzucać książki z dedykacjami?!?!
Oto one, wszystkie razem i kilka osobno:
Może ktoś z was posiada albo czytał jakąś z nich? Mnie zainteresowało kilka i już stoją w kolejce do przeczytania. Są to m.in. "Ostatnie wagary", "Leksykon duchów", "Awantury kosmiczne" oraz parę innych.
No cóż. Na dzisiaj to tyle z mojej strony. Do kolejnego wpisu! :)
U mnie też ludzie wystawiają książki przed śmietnikiem - zawsze może ktoś chętny się na nie znajdzie, a jak nie, to i tak mamy segregację śmieci i żaden papier się nie zmarnuje ;-)
OdpowiedzUsuńNie rozumiem ludzi, którzy wyrzucają książki na śmietnik.
OdpowiedzUsuńŚlicznie, że książki zostały uratowane. Ja nie lubię się żegnać nawet z tymi, które mi się nie podobały - książka to książka!
OdpowiedzUsuńfajny stosik! :)
OdpowiedzUsuń