Jeśli ktoś lubi epokę wiktoriańską, to "Tajemnica lady Audley" M. E. Braddon jest książką akurat dla niego. Tym bardziej, że należy ona do najsłynniejszych powieści sensacyjnych tamtejszej epoki. A dla jeszcze większego smaku, muszę dodać, że fabuła tej powieści została osnuta na prawdziwych wydarzeniach dotyczących sprawy Constance Kent, a której finał znalazł swoje miejsce w sądzie. I podobnie jak to wydarzenie było sensacją dla całej Anglii, tak i książka, która ukazała się rok później zdobyła ogrom czytelników i wielkie zainteresowanie.
Lucy Graham, piękna i młoda kobieta, która budzi powszechna sympatię wszędzie tam, gdzie się pojawi postanawia przyjąć oświadczyny wiele starszego od siebie sir Michaela Audleya. Pomimo dużej różnicy wieku, jest bardzo szczęśliwa w tym związku, a jej przyszłość wydaje się być zabezpieczona. W tym samym czasie, po ponad 3 letniej nieobecności, do kraju powraca George Talboys. Jest pełen wiary i nadziei w szczęśliwe zakończenie swojej wędrówki po antypodach i nie dopuszcza myśli, że coś może to szczęście zakłócić. Spotyka swojego dawnego przyjaciela, Roberta Audleya i tutaj te trzy niby osobne wątki zaczynają się łączyć, a centrum następujących po sobie wydarzeń to stara posiadłość Audley i wielce szanowana rodzina. Nikt nie przypuszczał, że może ona kryć w sobie tajemnice, które po wyjawieniu na światło dzienne, mogą zaważyć na honorze mieszkańców zamku. Nikt, z wyjątkiem bratnka sir Michaela Audleya, Roberta.
Co się wydarzyło naprawdę, gdy pewnego dnia znika bez wieści George Talboys? Niby nie ma żadnych powodów do niepokoju, ale Robert nie ustaje w poszukiwaniach przyjaciela. Szuka, drąży i nie ustaje w wysiłkach, aby rozwikłać tę zagadkę. A kryje się za nią wiele tajemnic - bigamia, morderstwa, szaleństwa namiętności, nikczemność.
"Tajemnica lady Audley” mimo, że była pisana z myślą o czytelniku współczesnym autorce, może spodobać się równie mocno i teraz. Czytając opisy, niektórzy mogą czuć się nimi przytłoczeni, mogą wydawać im się przydługawe i może nieco nudne, ale mi pozwoliły poczuć się atmosferę Wielkiej Brytanii za czasów panowania królowej Wiktorii i lepiej poznać pozycje kobiet w XIX- wiecznej Anglii.
Na koniec powrócę jeszcze do samej autorki książki. Mary Elizabeth Braddon, która żyła w latach 1835-1915 była popularną pisarką epiki wiktoriańskiej. Napisała ponad 80 powieści i okazuje się, że wcześniej nie były one tłumaczone na język polski. A właściwie były, ale są to wydania z przed ponad stu lat i pozycje praktycznie nie znane współczesnemu polskiemu czytelnikowi. Chętnych do poznania tych tytułów odsyłam do biblionetki.
A ja z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnych tłumaczeń i wydań powieści tej autorki.
Autor: Mary Elizabeth Braddon
Tłumaczenie: Mira Czarnecka
Oprawa: twarda z obwolutą
Liczba stron: 569
Liczba stron: 569
Wydawnictwo: Zysk i s-ka
Nie przepadam za stricte historycznymi książkami, ale w tym wypadku chyba się skuszę. Uwielbiam zagadki, kryminały i wplecione w to wątki o morderstwie (jakkolwiek źle by to nie brzmiało ;p), więc może mi się spodoba. Waham się jednak ze względu na te przydługie opisy, o których pisałaś.
OdpowiedzUsuńFajnie opisałaś tę książkę, na pewno kiedyś po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie książki :) Na pewno przeczytam, zwłaszcza że bardzo zgrabnie ją zrecenzowałaś. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, polecam :)
OdpowiedzUsuńNa pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa przeczytałam i bardzo polecam.
OdpowiedzUsuńKiedy następny post? ;)
OdpowiedzUsuńJak tylko znajdę chwilę to coś wstawię ;) , póki co mam tyle na głowie że nie za bardzo mam czas na bloga ;(
Usuń