"Mały Książę i Róża"


 Jest zimno, nos mam zatkany, boli mnie gardło czyli złapało mnie pierwsze jesienne przeziębienie i z nostalgią wspominam gorące lato. 
Z tegorocznym wyjazdem nad morze zawsze będzie kojarzył mi się Mały Książę. Ale nie będę dzisiaj pisała o samej książce, to zostawię sobie na inny wpis. Zresztą "Mały Książę" wart jest według mnie dwóch, trzech czy nawet i większej ilości wpisów, w zależności od tego  co akurat jest dla nas ważne.  Dzisiaj ważna jest dla mnie róża - w Rewalu na Alei Zakochanych w lipcu 2012 roku pojawił się Mały Książę i Róża. Niestety, róża nie przetrzymała nawet roku i nie mogłam jej zobaczyć, bo ktoś się już o nią wcześniej "zatroszczył". Ale znalazłam zdjęcie w internecie, była naprawdę śliczna.Szkoda, że ktoś postanowił  zabrać ją dla siebie.  "Moja róża jest efemeryczna -pomyślał Mały Książę - i ma tylko cztery kolce do obrony przed światem!". Ta róża niestety nie obroniła się przed jakimś wandalem.
Niedaleko ławeczki Małego Księcia znajduje się  Aleja Różana wzdłuż której posadzono 148 gatunków róż. W sierpniu, kiedy tam byłam, niestety wiele gatunków już przekwitło, ale mimo to i tak było co podziwiać. Ja i mama szukałyśmy swojej jedynej róży, takiej, która najbardziej się nam podobała. I znalazłyśmy, szkoda tylko, że akurat przy nich nie było metryczki z nazwą gatunku. Ale są jeszcze przecież atlasy, może tam uda się nam odnaleźć ich nazwę. Zauważyłam też pewną rzecz, otóż oprócz nas, nikt inny nie zwracał na te róże uwagi, ludzie chodzili tam i z powrotem ślepi na to co jest wokół nich. A przecież one były naprawdę piękne.

Ja na planecie Małego Księcia. (mama mówi że strasznie ją podeptałam - planetę, nie mamę)
 
Tutaj była kiedyś róża...

Aleja Różana - przyjadę tu kiedyś, gdy róże będą w pełni rozkwitu.

To właśnie jest ta "moja" róża - dumna i z charakterem. Wydaje mi się być taka królewska (może rzeczywiście nazywa się "Róża Królewska")
Moja róża i taty ręka.
 A to róża wybrana przez moją mamę - jest niezwykle delikatna.


 Na tablicach znajdujących się przy alei są ciekawe informacje o różach. 
Fajnie czasem wiedzieć takie rzeczy.



  

 

I na koniec taka refleksja dotycząca samej książki.  Zastanawiałam się też, ile z osób robiących sobie zdjęcia na ławeczce z Małym Księciem, przeczytało samą książkę i czy nie jest to dla nich tylko postać, o której nie wiele albo nawet nic nie wiedzą? W szkole, w mojej klasie zrobiłam raz test z rysunkiem przedstawiającym węża, który połknął słonia. Okazało się wtedy, ze nikt w klasie nie czytał "Małego Księcia". Wiedzieli tylko że taka książka istnieje i że jest lekturą. Smutne. Ale wszystko jeszcze przed nimi. Mam nadzieję że polubią tę książkę.

Komentarze

  1. Tata czytał mi "Małego Księcia" gdy jeszcze nie chodziłam do szkoły-na dobranoc. Zapamiętałąm tylko historię o baobabach, bo te wszystkie retrospekcje okazały się dla mnie za trudne do pojęcia.
    Boże, złomiarze za kilka groszy ukradną wszystko. Albo goście zbierajacy pamiętki. I tych, i tych nie lubię.
    Podoba mi się ten pomnik, tak jak wszystkie zrobione w sposób niestandardowy. Ile w końcu można oglądać mężów stanu siedzących na ławkach?

    Chyba najbardziej lubię róże wysokie, proste, w kolorze bardzo ciemej czerwieni, prawie czarne, najlepiej w rżniętym wazonie, na dębowym stole w komnacie gotyckiego zamku. Tak jak zwykłe róże sa symbolem miłości, one mogłyby być symbolem dumy, honoru i potężnych rodów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale się rozpisałaś? :)
      Mama też mi kiedyś czytała, jak byłam mniejsza a teraz często wracam do "Małego Księcia".

      A co do róż - wydaje mi się, że opisałaś chyba tę różę, którą wybrałam. Wiesz może jaki to gatunek?
      Usuń

      Usuń
  2. Byłam w Rewalu i widziałam Małego Księcia, ale niestety róży też już nie mogłam podziwiać, szkoda :(

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam Małego Księcia :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Drogi czytelniku! Cieszę że trafiłeś do mojego "Królestwa Książek" i wielką radość mi sprawisz gdy zostaw ślad po sobie. Pozdrawiam i zapraszam jak najczęściej ~ Aleksandra :)