"Kłamczucha" czyli Jeżycjady ciąg dalszy.
Po przeczytaniu "Szóstej klepki", która bardzo mi się spodobała, od razu poprosiłam mamę o kupno następnej części. "Kłamczucha" także spodobała mi się ponad normę.
Wszystko zaczyna się od momentu gdy Aniela Kowalik -piętnastoletnia mieszkanka Łeby poznaje Pawła Nowickiego. Paweł, który mieszka w Poznaniu, przyjechał do nadmorskiego miasteczka w celach rehabilitacji po zapaleniu płuc. Anielka, jako standardowa nastolatka pragnąca miłości zakochuje się w przystojnym Pawełku. Niestety chłopak wyjeżdża następnego dnia.
Rozczarowana dziewczyna chce być jak najbliżej niego, więc postanawia przeprowadzić się do Poznania i zapisać się do Liceum Poligraficznego, do którego uczęszcza jej wymarzony chłopak. Kłamie ile wlezie, by móc mieszkać u wuja Mamerta i Cioci Tosi.
Anielka, nasza tytułowa Kłamczucha, raz jest Anielą Kowalik, a raz Franciszką Wyrobek w zależności od sytuacji. Co chwilę pojawia się nowy zwrot akcji, ciągle się coś komplikuje i nie sposób przewidzieć jak się wszystko potoczy. Oczywiście nie zdradzę szczegółów, bo zabrałabym wam całą frajdę czytania. Powiem tylko, że fragment z ciocią Lilą i Tomciem, przedstawiający scenę nauki kaligrafii, jest wprost niesamowity. Czytając go już czułam, jak mogłabym go wykorzystać na następnym konkursie recytatorskim.
A poza tym...
Małgorzata Musierowicz opisuje szczegółowo, ale jednocześnie pozostawia miejsce czytelnikowi do wyobrażenia sobie sceny. Niektórzy pisarze tworzą opisy tak, że wszystko opisują z najmniejszymi szczegółami i nie pozostawiają czytelnikowi miejsca do wyobrażenia sobie przedstawianego przez nich miejsca. Od razu zostaje narzucony obraz. Ja czytając "Kłamczuchę" doszłam do wniosku, że czuję się tak, jakbym oglądała film. Widzę wyraźnie sceny z każdej przedstawionej sytuacji.
No! Trochę się rozpisałam, ale to już wszystko. Książka dla nastolatek, a nawet nastolatków oraz dorosłych. Ocena... 9,9/10 (tylko gdzie zapodział się ten 0.1 %?)
To do następnej recenzji. Teraz biorę się za "Kwiat Kalafiora" - trzecią część "Jeżycjady" ;)
Po przeczytaniu "Szóstej klepki", która bardzo mi się spodobała, od razu poprosiłam mamę o kupno następnej części. "Kłamczucha" także spodobała mi się ponad normę.
Wszystko zaczyna się od momentu gdy Aniela Kowalik -piętnastoletnia mieszkanka Łeby poznaje Pawła Nowickiego. Paweł, który mieszka w Poznaniu, przyjechał do nadmorskiego miasteczka w celach rehabilitacji po zapaleniu płuc. Anielka, jako standardowa nastolatka pragnąca miłości zakochuje się w przystojnym Pawełku. Niestety chłopak wyjeżdża następnego dnia.
Rozczarowana dziewczyna chce być jak najbliżej niego, więc postanawia przeprowadzić się do Poznania i zapisać się do Liceum Poligraficznego, do którego uczęszcza jej wymarzony chłopak. Kłamie ile wlezie, by móc mieszkać u wuja Mamerta i Cioci Tosi.
Anielka, nasza tytułowa Kłamczucha, raz jest Anielą Kowalik, a raz Franciszką Wyrobek w zależności od sytuacji. Co chwilę pojawia się nowy zwrot akcji, ciągle się coś komplikuje i nie sposób przewidzieć jak się wszystko potoczy. Oczywiście nie zdradzę szczegółów, bo zabrałabym wam całą frajdę czytania. Powiem tylko, że fragment z ciocią Lilą i Tomciem, przedstawiający scenę nauki kaligrafii, jest wprost niesamowity. Czytając go już czułam, jak mogłabym go wykorzystać na następnym konkursie recytatorskim.
A poza tym...
Małgorzata Musierowicz opisuje szczegółowo, ale jednocześnie pozostawia miejsce czytelnikowi do wyobrażenia sobie sceny. Niektórzy pisarze tworzą opisy tak, że wszystko opisują z najmniejszymi szczegółami i nie pozostawiają czytelnikowi miejsca do wyobrażenia sobie przedstawianego przez nich miejsca. Od razu zostaje narzucony obraz. Ja czytając "Kłamczuchę" doszłam do wniosku, że czuję się tak, jakbym oglądała film. Widzę wyraźnie sceny z każdej przedstawionej sytuacji.
No! Trochę się rozpisałam, ale to już wszystko. Książka dla nastolatek, a nawet nastolatków oraz dorosłych. Ocena... 9,9/10 (tylko gdzie zapodział się ten 0.1 %?)
To do następnej recenzji. Teraz biorę się za "Kwiat Kalafiora" - trzecią część "Jeżycjady" ;)
Autor: Małgorzata Musierowicz
Projekt okładki i ilustracje: Małgorzata Musierowicz
Wydawnictwo: AKAPIT PRESS
Oprawa: Miękka
Stron 220
Stron 220
Też za młodu czytałam tę serię, przyjemnie wspominam :)
OdpowiedzUsuńmyślę że ja też będę to przyjemnie wspominać ^^
UsuńMusze przyznać, że jest to chyba moja ulubiona część tej serii :)
OdpowiedzUsuń