"Kolor Magii" - Terry Pratchett

"Czy gdyby filmy Monty Pythona były na podstawie książki, przeczytała byś ją?" - Oto pytanie, dzięki któremu w końcu wzięłam się za Terrego Pratchetta (tu muszę przyznać, że jestem wielką ich fanką i polecam każdemu kto lubi wyjątkowy, ale i wyrafinowany humor!) Planowałam go od dawna, ale zawsze na drodze pojawiało się coś innego, nowego, aż w końcu jednemu z moich braci udało się mnie przekonać do czytania. Wzięłam więc książkę i zaczęłam. Od razu powiem - nie zawiodłam się pod żadnym aspektem.

Nasza opowieść zaczyna się bardzo miło  - od wybuchu pożaru w podwójnym mieście Ankh-Marpork, którego obserwatorami są niejaki Łasica i Barvd Osianin - jedni z sławnych bohaterów kraju. Jednak nie długo jest im dane wpatrywać się w oktarynowe płomienie. Obserwacje te przerywa im przybycie wędrownego czarodzieja Ricewinda oraz Dwukwiata - cudzoziemca, który przybył z drugiego końca dysku

Komentarze